Rauchbier – piwo wędzone, dymione. Dla wielu osób niebędących wielkimi miłośnikami piwa coś niepojętego. Piwo pachnące dymem? Szynką? Drewnem? Torfem? Asfaltem??? Ja kto? Niemożliwe.
A jednak. Jednym z najciekawszych i najzabawniejszych przeżyć siewcy piwnej kultury jest widok osoby poczęstowanej rauchbierem po raz pierwszy w życiu. Szok, zdziwienie, niedowierzanie to najczęstsza reakcja. Potem są już właściwie tylko dwie drogi. Albo się takie piwo pokocha, albo znienawidzi. Na pewno nie da się przejść wobec niego obojętnie.
Skąd więc biorą się w piwie tak niespotykane nuty?
Ze słodu. Konkretniej dymionego, wędzonego słodu. Taki słód może wnosić do piwa różne aromaty, w zależności od tego, jakiego drewna użyto do jego wędzenia. Słód wędzony bukiem wnosi nuty kojarzące się z wędlinami, np. z wędzoną świąteczną szynką. Słód wędzony dębem wnosi aromaty drewniane, kojarzące się np. z ogniskiem. Słód torfowy z kolei, używany głównie przy produkcji whisky, wnosi do piwa specyficzne aromaty przypalenizny, opisywane często jako aromat przypalonych kabli elektrycznych, czy gorącego asfaltu. Nieco rzadziej do wędzenia słodu używa się drewna owocowego, np. jabłoni, czy wiśni. Surowiec, użyty do wędzenia słodu zależy właściwie wyłącznie od fantazji piwowara oraz efektu, jaki chce on w swoim piwie dzięki niemu osiągnąć.
O genezie piwa dymionego krąży kilka mniej lub bardziej fantastycznych legend i opowieści. Chyba najbardziej znaną, choć niekoniecznie zgodną z prawdą jest ta mówiąca o pożarze w jednym z browarów, w wyniku którego ucierpiał zmagazynowany w nim słód. Piwowar nie chcąc spisywać tak dużej ilości surowca na straty, postanowił spróbować mimo wszystko wykorzystać go w produkcji piwa. Efekt, jaki uzyskano tak oczarował klientów browaru, że od tamtego czasu piwo na dymionym słodzie weszło do stałej oferty browaru.
Powyższa historia i wiele innych na pewno jest, owszem ciekawa i „chwytliwa”, jednak prawda jest nieco inna. Otóż, w dawnych czasach właściwie każde piwo było na swój sposób piwem dymionym. Spowodowane to było oczywiście faktem, iż nie znano wtedy innej techniki suszenia słodu, niż suszenie go właśnie nad dymem z ogniska, przez co zawsze do słodu, a następnie do piwa, dostawało się nieco aromatów dymionych. Wraz z postępem rozwoju metod suszenia słodu, aromaty dymne przestały pojawiać się w piwie, jednak w niektórych miejscach zachowano tradycję suszenia słodu żywym ogniem, tworząc tym samym piwo, które w obecnych czasach postrzegane jest jako coś wyjątkowego, wręcz dziwnego.
Takim najsłynniejszym miejscem, słynącym z produkcji piw wędzonych jest niemieckie miasto Bamberg, w którym działa kilka browarów mających w swej sztandarowej ofercie piwa dymione. Bezapelacyjnie najsłynniejszym z nich jest browar Schlenkerla, słynący z najlepszych i najmocniej wędzonych rauchbierów na świecie.
O samym browarze i piwach, które produkuje, napiszemy więcej w kolejnym wpisie, a tymczasem zachęcamy Was do spróbowania kilku „wędzonek” dostępnych w naszym sklepie:
Jeśli jeszcze nigdy nie mieliście okazji próbować piw z Bambergu, to gorąco zachęcamy. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się piwosza, a jednocześnie niesamowite przeżycie sensoryczne.